Buenos Aires to miasto klasy i kultury. Troche za bardzo europejskie w swoim charakterze, ale na poczatek spotkania z Ameryka Poludniowa idealne. Na dzien dobry byl nasz klimatyczny hotel samym centrum miasta pamietajacy czasy mlodosci Evity, z szalonymi i jednoczesnie uroczymi dziadkami na recepcji...
Na zdjeciu uczestnicy podczas wycieczki z Tigre, rejsu po zalewie rzeki Parany. Sternik lodzi byl na poczatku spokojny, dopiero gdy wypil piwo zamienil sie w prawdziwego latynoskiego macho...
Urugwaj i Motevideo - najlepiej bawilismy sie z tej samej co w zeszlym roku knajpce zwanej peruwiansko-boliwijska, w nocy obalilismy tanie wina nad rozbryzgujacym sie o nabrzeze Atlantykiem, i kolejnego dnia przejechalismy kraj wracajac do Argentyny.
Tym razem policyjny najazd uniemozliwil przejazdzke starym fordem seniora Valentina do fabryki Yerba Mate. Niedoczekanie dwaj nadgorliwi gliniarze z drogowki zabronili nam jechac na pace... zamiast tego pojechalismy klimatyzowanym busem niczym banda emertow... ale spoko, jazde na pace nadrobilismy w Paragwaju!
Nie bylo co tracic wiecej nocy na Argentyne, karnawal w Paragwaju byl juz rozpoczety. Wrazenia nieziemskie, zabawa przednia. Wszyscy slyszeli o karnawale w Rio, prawie nikt nie slyszal o karnawele w Encarnacion - a warto go przezyc:
Po wizycie w dzungli, kapieli pod wodospadem i nocleg w paragwajskim gospodarstwie...
Limonki prosto z drzewa!
Potem bylo Asuncion, z jak zawsze wspaniala wizyta u Padre Gregorio i innych polskich misjonarzy i misjonarek, wykonujacych swoje nielatwe zadania na paragwajskiej prowincji, na koncu swiata. Skala, w jakiej rozbudowuje sie wspolna misja polskich misjonarzy i lekarzy w tym rejonie jest niesamowita, stanowiac jednoczesnie duza pomoc dla lokalnych bardzo ubogich mieszkancow.
Stolica Paragwaju, gdzie kazdy mial okazje rozmarzyc sie nad dawnymi sposobami podrozowania...
Dawne paragwajskie koleje:
Sklep z artykulami dla kowbojow
A wreszcie obrady (i spanie) Klubu Darien nigdzie indziej jak w paragwajskim parlamencie...
Po Paragwaju nadszedl czas na Brazylie. Wodospady Iguacu nikogo nie pozostawia obojetnym...
Po wodospadach i milym, aczkolwiek mocno zdyscyplinowanym pobycie u Pani Eveliny przejazd do najpiekniejszego miasta swiata. Uczestnicy przed przybyciem pytali sie, z jakim miastem w Europie mozna porownac Rio... Przy pierwszym wejrzeniu byli zaszokowani tempem oraz intensywnoscia zycia tutaj, szczgolnie w trakcie karnawalu. Rio jest mocne, jest jak sen, jak szalenstwo - ktorakolwiek nazwa bedzie wlasciwa...
Karnawalowy tlum zapychajacy metro: tanczacy, spiewajacy, pijacy; Cale miasto ma wolne, cale miasto sie bawi.
Ipanema
Alexandre daje koncert w klubie bembniarskim...
Lapa napelniona bawiacym sie tlumem
Copacabana...
Slynne schody na Lapie. Na nastepna wyprawe kazdy musi miec kafelek do ich wzbogacenia.
Noc na imprezie w faveli Mineira. I nie jest strasznie, jest strasznie fajnie!
Pod sambodromem....
Widok na miasto z faveli Prazeres
W objeciach potwora
Zabawa na ulicznych blocos
Nocny widok ze szczytu Prazeres
Copacabana, krolowa wszystkich plaz
Mineira noca
Goscinne przyjecie w faveli Mineira
Caipirinha wykonywana przez miejscowe mistrzynie
Praia Vermelha w karnawale
Rio w calej okazalosci
Nawet banki twierdza, ze Rio to radosc...
Przechodzac do kolejnej z podniebnych wiosek
Szykujac sie do lotu helikopterem nad Rio
Prazeres
Rejs na Ilha Grande, wyspy - raju
Ilha Grande
Marsz na Lopes Mendes
Lopes Mendes, mowia ze najpiekniejsza plaza Brazylii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz