wtorek, 20 sierpnia 2013

IX BIEG KATORŻNIKA - KLUB DARIEN TU BYŁ!!!



IX Bieg Katorżnika rozegrany 17 lipca 2013 r. w Kokotku koło Lublińca przeszedł do historii. Imprezę od lat organizuje Wojskowy Klub Biegacza Meta Lubliniec wraz z Jednostką Komandosów z Lublińca. Bieg ma charakter ekstremalny, na trasie przygotowanych zostało wiele przeszkód sztucznych, jak również naturalnych. W większości trasa przebiegała wzdłuż brzegu jeziora, w rowach melioracyjnych i na bagnistym podłożu. W tym roku długość trasy wynosiła 13 km, a najlepsi zawodnicy potrzebowali aż ponad dwóch godzin, żeby uporać się z tym dystansem. Do udziału w zmaganiach zakwalifikowanych zostało 1.034 osoby. Metę przekroczyło 770 zawodników!

Dla większości uczestników poza ogromną satysfakcja z ukończenia trasy, spore znaczenie ma trofeum, którym jest kultowa podkowa.




Najtwardsi mogli się zmierzyć w tzw. Ucieczce Skazańców, w której są wprowadzane metody ze szkolenia Sił Specjalnych. Co to jest dokładnie za rywalizacja, najtrafniej zostało określone w regulaminie biegu, którego fragment poniżej przytaczam:

Drużyny są 2-osobowe (skład drużyn może być dowolny jeżeli chodzi o płeć uczestników). Rywalizacja Zakładników odbywa się w ramach specjalnego, dedykowanego rywalizacji drużynowej bloku „przygód”. Członkowie drużyny zostają po weryfikacji aresztowani, a przed startem zakuci razem w specjalne łańcuchy i cała trasę pokonują w sposób trwały połączeni ze sobą. Rozdzielenie łańcucha i pokonywanie trasy osobno skutkuje natychmiastową dyskwalifikacją. 

Ucieczka Zakładników zaczyna się po dokonaniu weryfikacji. Uwięzieni zostaną poddani różnym próbom i sprawdzianom na wzór ćwiczeń SERE ( skrót od angielskich wyrazów: Survival - przetrwanie, Evasion - unikanie, Resistance - opór w razie uwięzienia, oraz Escape – ucieczka)

W przypadku wycofania się zawodników w trakcie gry, a przed właściwym startem osoby te będą mogły wystartować indywidualnie o godz 15.01 poza klasyfikacją.


6. POSTANOWIENIA KOŃCOWE
- Nie zaleca się startu dla osób słabych psychicznie, mało odpornych na ból i niewygody
- Więcej szczegółów tej „przygody” nie możemy podać
- Wszyscy członkowie drużyn startują na własną odpowiedzialność,
- Organizator nie bierze odpowiedzialności za powstałe podczas gry urazy fizyczne i psychiczne



Dla mnie był to drugi start na tej imprezie. W zeszłym roku zająłem 48 lokatę, która w pełni mnie satysfakcjonowała, biorąc pod uwagę dość krótkie i słabe przygotowanie. Oczywiście znajomi po przeczytaniu relacji na blogu i obejrzeniu zdjęć, deklarowali swój udział w tegorocznej imprezie. Fakty jednak łatwo zweryfikowały deklarację i na starcie stawiliśmy się w tym samym składzie co w poprzedniej edycji. Z tą tylko różnicą, że Damian i Marcin mogli tym razem wystartować, ponieważ w zeszłym roku z powodu kontuzji byli zmuszeni pełnić rolę kibiców.

Od lewej: Marcin, Tomek, Mariusz, Krzysiek

Od lewej: Tomek, Mariusz, Damian, Krzysiek

Podobnie jak w zeszłym roku na trasie zjawiła się Kasia, która stanęła przed trudnym zadaniem, bo obrony szóstej lokaty z zeszłego roku. Prawie jej się udało, bo tym razem zajęła świetne dziewiąte miejsce.


Słowa uznania należą się również Marysi, która jak na debiut dobiegła do mety w bardzo przyzwoitym czasie. To chyba nie zbieg okoliczności, że obie dziewczyny były ze mną w Peru na różnych trekkingowych wyprawach. Wyraźnie widać, że miłość do przygody i wysiłku fizycznego łączy ludzi.


Kaśka dzielnie napiera u dołu zdjęcia

Pogoda dopisała, temperatura wody i powietrza była jak w sam raz.



Kto mnie znajdzie :)


Jestem po prawej stronie w środkowej części zdjęcia:)


Damian i Mariusz prą do przodu.




A tak wyglądałem na mecie. Ostatecznie udało mi się przybiec na 25 miejscu na 146 sklasyfikowanych uczestników. Trochę szkoda, że zabrakło pary na pierwszą dwudziestkę, wtedy byłaby brązowa podkowa. Miałem szanse, bo przez sporą część dystansu szedłem na ósmej lokacie, jednak zabrakło siły, więc trzeba będzie się poprawić za rok :)


Krzysiek z Marcinem przybiegli zaraz po mnie, także uzyskując swoje najlepsze w tej imprezie rezultaty. A było to już ich trzeci start.


Bywało ciężko i przychodziły kryzysy, jednak satysfakcja na mecie wynagradza wszystko!








Tradycyjnie pogryźliśmy podkowy!



Zapraszam wszystkich do rywalizacji w przyszłym roku. Tu nie tylko można zmierzyć się z samym sobą ale również przeżyć kawał porządnej przygody!

(TZ)