piątek, 26 sierpnia 2011

DARIENALIA II w Gdańsku


Serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków naszego Klubu na Drugie Darienalia, które odbędą się w dniach 16-18 września (piątek, sobota, niedziela) w GDAŃSKU.

Zjazd jak zawsze pełen przygodowych atrakcji – zwiedzanie trójmiasta jak zwykle z nami - najbardziej oryginalnych stron.

Koszt udziału – 300 złotych od osoby (jeżeli ktoś załatwia sobie nocleg w Gdańsku na własną rękę, to 200 zł).

W cenie wliczone:

-  2 noclegi w schronisku na starym mieście (pokoje 6-osobowe)

- Zwiedzanie gdańskiej starówki

- Wycieczka kajakowa koło starego miasta, stoczni, kanały i śluzy dolnego miasta

- Wycieczka po popadającej w ruinę Stoczni Gdańskiej (ostatnia okazja aby zobaczyć miejsce, które niedługo zostanie zburzone)

- Rozgrywki paintballa w dawnej fabryce U-Bootów (po 200 kulek)

- Wieczór w wynajętej na tą okazję XIX-wiecznej tawernie żeglarskiej, dwa piwa na osobę

- Kilka niespodzianek!

NoclegiSpać będziemy w Domu Harcerza, zabytkowym budynku odrestaurowanym w średniowiecznym stylu, zlokalizowanym idealnie koło gdańskiej starówki.

Koszt noclegu jest przyjęty dla pokojów 6-osobowych. Jest możliwość skorzystania z możliwości noclegu w pokojach 2 i 3-osobowych z łazienkami lub bez (150/70 zł dopłaty za pokój za noc), w sprawie takiego pokoju proszę o szybki kontakt, bo ich liczba jest ograniczona!

Zachęcamy do przyjazdu pociągami do Gdańska ze względu na problemy parkingowe w centrum miasta (nocleg będzie przy starówce). Osobom, które mimo to przyjadą samochodem, polecimy dobre miejsca parkingowe poza centrum lub skorzystanie z parkingu płatnego w pobliżu.

DOKŁADNY PROGRAM IMPREZY:

Oficjalne rozpoczęcie na które TRZEBA zdążyć odbędzie się w PIĄTEK o godzinie 17:00. Zachęcamy jednak do przybywania już w czwartek, interesujący program rozrywkowo-pobytowy będzie zapewniony!

PIĄTEK:

Rano – Zwiedzanie starego miasta w Gdańsku, fortów oraz wycieczka do Sopotu i Orłowa na plażę.

Obiad.

W zależności od liczby osób oraz ich ochoty, które już dotarły rozrywki ponadplanowe – lasertag/zwiedzanie/piwo/ wszystko naraz.

Godzina 17:00 – Oficjalne rozpoczęcie Darienaliów! Spacer po starym mieście zakończony imprezą inauguracyjną w specjalnie wynajętej na tą okazję tawernie ZEJMAN (wierna kopia XIX-wiecznej tawerny marynarskiej, wybudowana w podziemiach spalonego średniowiecznego spichlerza). Tawerna to miejsce same w sobie, żywe muzeum pełne eksponatów podróżniczych z całego świata. Zjazd to jedyna możliwość zwiedzenia tego miejsca, które nie jest ogólnodostępnym klubem. Jest to jedyne tego rodzaju miejsce na świecie (co zapewniają ci z gości, którzy naprawdę w wielu miejscach świata byli)…


SOBOTA:

Rano – Atrakcyjna wyprawa na kajakach po kanałach Gdańska, porcie, przez śluzy i wysepki Dolnego Miasta i z powrotem do klubu kajakowego (3.5 h).

Obiad.

Popołudnie – Zwiedzanie popadających w ruinę pozostałości Stoczni Gdańskiej, miejsca w którym został zapoczątkowany upadek komunizmu.

Zwiedzanie, aby nie było zbyt monotonnie, zakończone będzie „Trzecią wojną światową” czyli rozgrywkami paintballu w dawnej hali budowy U-botów na terenie stoczni przerobionej na poligon do gry.

Wieczorem tradycyjnie impreza.

NIEDZIELA:

Dodatkowe atrakcje (plaża/ Sopot/ zwiedzanie), po czym zakończenie zjazdu.

Opcja wypożyczenia rowerów i podróży na Westerplatte lub Wyspę Sobieszewską.

Program może być zmodyfikowany w zależności od warunków pogodowych i ochoty uczestników. 
ZAPISY:

Ze względów na konieczność dokonania rezerwacji, prosimy o potwierdzenie uczestnictwa w spotkaniu jak najwcześniej, a najdalej do 30 sierpnia.

Ostatecznym potwierdzeniem uczestnictwa będzie dokonanie wpłaty wpisowego w wysokości 100 zł, na rachunek:

mBank
35 1140 2004 0000 3202 4230 9030
Tomasz Zakrzewski
ul. Kpt. Pałaca 39 m. 26
96-300 Żyrardów

W zakresie potwierdzenia udziału w imprezie, czy wpłaty wpisowego prosimy o kontakt z Tomkiem Zakrzewskim (tomalazak@interia.pl). Numer tel. Tomka – 501 703 082.

Odpowiedzialnym za program Darienaliów II jest Łukasz Czeszumski, wszelkie pytania w tym zakresie proszę kierować bezpośrednio do niego (lukasz@czeszumski.com). Numer tel. Łukasza – 695 005 204.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Żar Tropików 2011 - relacja

"Żar Tropików" to wyprawa, w której sekret leży w zbalansowaniu - wedle idei, że każdy dzień powinien przynosić nowe i coraz bardziej interesujące przeżycia. Na uczestników czekały emocjonujące 2 tygodnie - od jednego z najlepszych raftingów świata, prywatnego występu miejscowego gitarzysty, majestatu wulkanów, uroku karaibskich wysp po indiańskie wioski i niezapomniany klimat... lokalnych barów.

Jak zawsze, najwięcej przygód i egzotyki było w Panamie. Wciąż mnie zadziwia, że tak wielu turystów ze świata przyjeżdża zwabionych reklamówkami do Kostaryki, gdy tuż obok jest - raczej omijany i mało znany - kraj oferujący przygodę, przeżycia i widoki z prawdziwego zdarzenia.


Na tegorocznym "Żaru Tropików" grupa jak poprzednio mało liczna, ale superprzyjazna. 

Najnudniejszy dzień "Żaru Tropików"... - czyli pierwszy, przeznaczony na przelot! Omawianie programu na lotnisku we Frankfurcie.


Kostaryka - wulkan Arenal
Arenal - najmłodszy i najbardziej aktywny wulkan Kostaryki. Po jego gwałtownym wybuchu w 1968 uległa zniszczeniu najbliższa osada. Ci, którym udało się przeżyć katastrofę założyli wioskę "Fortuna" ("Szczęście"), która żyje z turystów chcących zobaczyć, jak po zboczach płynie lawa. Tym razem nie mieliśmy szczęścia w Fortunie, od kilku miesięcy z krateru tylko wydobywa się dym (w poprzednim roku regularne eksplozje było słychać już po zakwaterowaniu się w hotelu).


Wulkan Chato - następnego ranka wspinaczka do krateru wygasłego El Chato. Wysiłek kilkugodzinnego przedzierania się pod górkę przez dżunglę wart jest widoku, który czeka na górze - wypełnionej wodą deszczową kaldery i zaroślami rozbrzmiewającymi odgłosami życia zwierząt. 



Rafting na Pacuare - coś, co będąc w Kostaryce po prostu trzeba zaliczyć. Spływ pontonami przez Park Narodowy Pacuare, emocje przepływania przez dziesiątki progów rozmaitych klas - od II do IV, z widokami na dżunglę, kaniony, indiańskie chałupki na brzegach. Dżungla z rzeki wygląda super, to nie to, co przedzieranie się przez nią z maczetą...






Po nocy w karaibskim miasteczku Puerto Limon - Granica Panamy na drewnianym sypiącym się moście pośród plantacji bananowych. Miejsce budzi skojarzenia raczej z trzecim światem. To jedna z uboższych prowincji Panamy. W tym kraju kontrasty napotyka się na każdym kroku.


Almirante, Panama - domki rybaków "z widokiem na morze".


Bocas, panamskie wyspy karaibskie. Plaża "Czerwonej Żaby":



Pirackie opowieści...


Bocas del Toro, Panama - wycieczka do zatoki delfinów.




Przejazd do David przez góry zachodniej Panamy:


Santa Clara na wybrzeżu pacyficznym. Tu można poczuć energię największego oceanu na zupełnie pustej, szerokiej plaży. Zupełnie inne wybrzeże niż Karaiby, surowe i dostojne.


W pobliskim Farallon zwiedziliśmy ruiny rezydencji Noriegi, dyktatora Panamy. W tym miejscu była w czasach reżimu luksusowa miejscowość willowa na obrzeżach bazy wojskowej Rio Hato. Po inwazji amerykańskiej w 1989 armię w Panamie zlikwidowano, baza popadła w ruinę, tak jak i rozgrabiony przez złodziejaszków dom dyktatora. W ostatnich latach dawną bazę przebudowano na luksusowy resort all-inclusive; Na dawnym wojskowym pasie startowym planuje się budowę za 200 milionów dolarów międzynarodowego lotniska. dom pozostał jako własność rządu, który sam nie bardzo wie, co z nim zrobić.




Po dniach na wyspach i w małych miasteczkach - stolica. Panama robi wrażenie na każdym. Jakże to inne miasto od szarego, pozbawionego atrakcji i obskurnego San Jose! Tu każda dzielnica to inny świat, inni ludzie, inny nastrój. I wszędzie coś się dzieje.


Nie obyło się oczywiście bez polskiej imprezy u mieszkającego na starym mieście Grzegorza.


W Panamie jeszcze będziemy, przed nami przeprawa na wyspy San Blas, przez największe atrakcje tego wyjazdu.

Portobelo - tu Hiszpanie przechowywali skarby wywożone z Nowego Świata. Osadę-fortecę wielokrotnie atakowali piraci. Dziś to senna, spokojna wioska, z umocnieniami i armatami z czasów kolonialnych stojącymi tak, jakby porzucono je wczoraj.





Isla Grande, najpiękniejsza wyspa Panamy. W weekendy zjawia się sporo ludzi ze stolicy i Colon, bawiąc się w najlepsze. 





A to miejsce kultowe, bar Boba Marleya na Isla Grande wraz z jego bezceremonialną obsługą...



Po wesołej Isla Grande nadszedł czas na oddalenie się od cywilizacji - podróż na San Blas, niezależną krainę Indian Kuna. Kraina, do której mimo wysiłków konserwatywnego kongresu strszyzny plemiennej nieubłaganie wkraczają wytwory białych ludzi, powoli upadają dawne obyczaje zastępowane przez konsumpcjonizm i komercję. Dawne Kuna Yala zmienia się z każdym rokiem.

Od ostatniej wioski na wybrzeżu koło Colon do pierwszych wysp Kuna Yala jest około 80 km na otwartym morzu.

Pierwsze spotkanie z Kuna było jeszcze na morzu, gdy spotkaliśmy małą łódkę dwóch Indian, nurkujących w poszukiwaniu langust. Te skorupiaki to cenione danie - w luksusowych restauracjach na świecie kosztuje grubą forsę, tutaj na wyspach Indian jest to jedzenie dość pospolite. Nasz sternik aż się zaślinił widząc wynik nurkowania Indian, i od razu umówił się z nimi, że w drodze powrotnej kupi wszystko, co złowili.
Na Kuna Yala owoce morza kosztują część tego, co w miastach Panamy, i jest to jeden z głównych (obok owoców kokosowych, rybołóstwa, oraz ostatnimi laty - turystyki) dochód Indian.


Wyspy zapomnienia - obraz utraconego raju.





Wyspy z wioskami Kuna to trochę inna para kaloszy... Spotkanie z kulturą i warunkami życia na wyspach Kuna to zawsze lekki szok. Najbardziej porusza panująca na wyspach ciasnota. 




A to autentyczna trąba powietrzna, która przeszła sobie jakby nigdy nic, kilka mil obok wyspy. Zapytani o "to coś" Indianie odpowiedzieli obojętnie i ze znudzonymi minami:

- E tam, to tylko huragan...

Po czym jeden z nich dodał, że to "całkiem normalne", i że "huragan zjawia się zawsze raz na jakiś czas", po czym ZAWSZE omija wyspę i odlatuje na wschód".

Nie inaczej chwilę potem się stało...


Ostatni dzień i noc w Panamie - zakupy i nocna zabawa w najlepszym jak się okazuje miejscu na zabawę w mieście - ogromnym kasynie połączonym z restauracją i halą koncertową... Byliśmy tam z sympatycznym Meksykaniem, poznanym na Isla Grande.